Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi longer1987 z miasteczka Łowicz. Mam przejechane 31335.80 kilometrów w tym 3138.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.95 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 85514 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy longer1987.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2011

Dystans całkowity:725.65 km (w terenie 47.60 km; 6.56%)
Czas w ruchu:33:22
Średnia prędkość:26.07 km/h
Maksymalna prędkość:47.00 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:40.31 km i 1h 35m
Więcej statystyk
  • DST 64.90km
  • Czas 02:07
  • VAVG 30.66km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening

Niedziela, 13 lutego 2011 · dodano: 13.02.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj miałem jechaćć gdzieś dalej tak przynajmniej myślałem sobie wczoraj. Ale późno poszedłem spać i dzisiaj późno wstałem do tego chrześniak przyjechał więc nie miałem co za daleko się wybierać.
Wiec zrobiłem troszke mocniejszy trening niż zwykle a krucej.
Lipnie się złożyło, że w stronę łęczycy miałem pod wiatr i już myślałem że z powrotem będę miał z wiatrem ale nic bardzie mylnego, znowu pod wiatr i to jeszcze większy niż wcześniej. Pewnie w stronę łęczycy lekko z boczku wiał i wydawało się zę jade centralnie pod wiatr ale z powrotem już napewno było pod.
A jak wyjeżdzałem zasugerowałem się, czubkami drzew, stały niemal nieruchomo. I do tego słoneczko w pełni sił jak na zimowy dzień. Myślałęm, że troche odpoczne od wiatru ale pech.
Wiatr plus przerywający łańcuch czy to na płaskim czy to pod górkę skutrcznie mnie zniechęciła cała ta sytuacja. I miałem ochote cisnąć rower w rów i iść dalej. Ale się opamiętałem, na szczęście ;)


Kategoria 61km-80km, roo2


  • DST 113.45km
  • Czas 04:00
  • VAVG 28.36km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Silny wiatr

Sobota, 12 lutego 2011 · dodano: 12.02.2011 | Komentarze 4

Wczoraj padało, dzisiaj na szczęście pogoda oszczędziła Bikerów. Rano lekki mrozek ok-3C. Ale znośnie po mimo silnego wiatru.
Chwile po 9 ruszyłem w stronę Domaniewic. Po drodze miałem się spotkać z Mariuszem. Dojechałem niemal do Jamna ale akuracik było bo wiaterek od tyło, tam zawruciliśmy i już dalej jechaliśmy w dwóch. Akurat wyszło, że pod wiatr aż do samego Iłowa czyli jakieś 30km. W iłowie odbiliśmy na Płock a tam jeszcze większy wiatr i 30km do Płock. Planowo mieliśmy tam właśnie dojechać, ale Marszał ma lajtowy tydzień treningowy więc nie było się co spinać i porywać z motyko na słońce. Chodź miałem ochote ale w sumie to dobrze, że nie pojechaliśmy do Płocka bo troche dużo km by wyszło ok 160km może trochę więcej. Jutro się jeszcze troche pojeździ i wyjdzie na to samo.
W Słubicach skręciliśmy na Sanniki po wcześniejszym uzupełnieniu kalori. I tu już Boczny wiatr ale nie za mocny. I tak do samego Łowicza przyjemna jazda powyżej 30km/h w promieniach słońca. Aż miło było kręcić.
W łowiczu mieliśmy się rozdzielić i jechać w swoje strony ale jakoś nie mogłem oprzeć się chęci jechania dalej i dojechałem jescze do krępy. Tam Mariusz pojechał do Domaniewic a ja zamiast jak planowałem jechać na łŁyszkowice skręciłem na Żwirownie w drógą strone. Bo jeszcze w tym roku odziwo nie byłem tam. Pare razy miałem ochotę skręcić ale było z reguły zimno. Ze żwirowni przez Góźnie wróciłem do domu.
Wiosna, wiosna już wkrótce. Ale będzie jazda :0 !!!!!!!!

Kilka zdjęć Żwirowni gdzie żwir zaczęto wybierać już pod koniec 15wieku co zostawiło wielkie dziury w ziemi. W sumie to w większej mierze Łowicz powstał na pjachu pochodzącym własnie z tego miejsca.

Żwirownaia © longer1987

Żwirownia © longer1987

Żwirownia © longer1987

Żwirownia © longer1987

Żwirownia 40m głębokości © longer1987

Okręt © longer1987

Największa plaża w okolicy © longer1987

Dozwolone skoki bez telemarku. Około 3,5m nad wodą. © longer1987


Kategoria 101km-120km, roo2


  • DST 29.90km
  • Czas 01:03
  • VAVG 28.48km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez tytułu

Czwartek, 10 lutego 2011 · dodano: 10.02.2011 | Komentarze 0

Tyle razy wymyślałem jakiś dziwny tytuł więc dzisiaj nie będzie żadnego. Bo mi się po prostu nie chce i nie ma do czego.
Powrót do domu przez Nieborów. I postanowienie iż kończe z tym napędem który mam. Już nic się z tego nie wykręci, jedynie korba da rade.
W poniedziałek jak Jarek będzie w sklepie robie podmiankę na nowy. Przez ten obecny narwicy można się nabawić. Chcesz depnąć a ten omyka. Normalnie masakra. I weź tu się gdzieś w góry wybież. Nie było by szans żeby gdzie kolwiek wjechać.
Mało mi wytrzymał, może z 6000km, jak na rower szosowy to nie wiele. Kaseta bodajże Mavica za 190zł plus łańcuch HG93. Niby dobry osprzęt w miare dobrej cenie ele musze coś innego spróbować.
Jakieś sugestie?????????




  • DST 54.40km
  • Czas 02:03
  • VAVG 26.54km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie zwyczajnie

Środa, 9 lutego 2011 · dodano: 09.02.2011 | Komentarze 1

Cały dzień nie miałem ochoty na rower, czułem jakieś spore zmęczenie nie wiem z kąd. Ale po pracy jak wsiadłem na rower nie mogłem się oprzeć dalszej przejażdzce. A i faktycznie była to przejażdzka. Kręciłem tak żeby tylko nie stać w miejscu, czyli lajtowo jak się da.
I w sumie jak bym obrał od razu jakąś dłuższą trasę to bym jechał i jechał.
Tempo nie treningowe jest bardzo przyjemne i relaksujące. I w sumie takim tempem można by jeździć co dziennie nie zniechęcając się do roweru. Bo codziennie kręcić na maxa to by długo nie pocjągnoł.
Łowicz-Kompina-Nieborów-Łyszkowice-Łowicz




  • DST 26.80km
  • Czas 01:00
  • VAVG 26.80km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzyście

Wtorek, 8 lutego 2011 · dodano: 08.02.2011 | Komentarze 0

Mimo wiatru taka pogoda mi odpowiada lepsze to niż błoto pośniegowe i mokry asfalt. Ciężko się jedzie ale taki trening to trening a nie tylko szybkie machanie korbą że już przełożeń brak ;)
W jedną strone było bezwietrznie ale w drógą masakra jak wiał boczny to momentami spychało mnie na pobocze. Aż się dziwiłem, że tak może wiatr mnie sponiewierać.
Pola uprawne zalane przez Bzurę.

Pola uprawne © longer1987

Gdzieś tu jest koryto Bzury, ale gdzie.
Tu gdzieś jest koryto Bzury © longer1987

Koniec drogi.
Koniec drogi © longer1987




  • DST 77.70km
  • Czas 02:48
  • VAVG 27.75km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd po maratonie

Poniedziałek, 7 lutego 2011 · dodano: 07.02.2011 | Komentarze 0

Do czwartej w pracy i cały dzien nie mogłem się doczekać końca. Od ran miałem ochotkę na rower. W pracy obmyśliłem wszelkie możliwe trasy do pokonania i wybrałem tą najlepszą, tak przynajmniej mi się wydaje, bo najmniej dziór i mały ruch.
Do kompiny z wiatrem 10km, z kompiny do rąda za rybnem boczny wiatr znośny 20km, do Sannik pod wiatr 20km może być i do Łowicza dalej pod wiatr 25km.
Mimo że na większej częsci trasy było pod wiatr dobrze mi się jechało. Od Kiernozi troszke zmęcznie już czułem z powodu braku laku, w moim przypadku jedzenia. Jak ruszałem zjadłem jednego batonika z biedronki i Tigerem go popiłem, po drodze jeszcze Pawełka wsysnałem i wszystko.




  • DST 37.00km
  • Teren 37.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 16.82km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ślizg, nacisk, chrupnięcie = koniec jazdy

Niedziela, 6 lutego 2011 · dodano: 07.02.2011 | Komentarze 5

Maraton w Karczewie z cyklu Mazovia.
Na miejsce dotarłem 50min przed startem, wydawać by się mogło, że to jeszcze sporo czasu. Ale niestety nic bardziej mylnego. Niekończąca się kolejka do rejestracji i nieubłaganie płynący czas. No i jeszcze do tego zapomniałem kasku, uświadomiłem sobie to stojąc w kolejce, miałem na to sporo czasu. Rano jeszcze pamiętałem o nim, no ale niestety zająłem się pewnie czymś innym i o nim zapomniałem. Ale nie byłem sam ktoś z koleiki spytał się o kask i Zamanowa powiedział, że są. No to ulga od razu. Wziąłem pierwszy lepszy i rura się przebierać. Myślałem, że nie uda mi się zdążyć jak kilku innym osobom. Ale poczekali na nas kilka minut i chyba wszyscy dojechali na czas na star.

No i ruszyliśmy, ale po woli na początku bo pełno maruderów przedemną było, starałem się ich omijać jak się tylko dało i gdzie się tylko dało. Bardzo łatwo mi to przychodziło i do tego nie czułem żadnego zmęczenia, ażebym miał za chwile dostać zadyszki. Minąłem kilka grupek i zrobiła się przerwa tak ze 140m. Ale mocno przycisnąlem i zacząłem niwelować stratę, aż na zakręcie błotnistym wpadłęm w lekki poślizg i podparłem sie nogą. Ale nic szybko nacisnąłem na pedał i chrup jebut. Spojżałem na rower i widzeę, że to tylko łańcuch spadł więc go szybko zakładam i wsiadam na rower gotowy do jazdy a tu kiszka. Ukręcona korba i koniec jazdy. Oczywiście się posypała wiązanka k... j... p... reszte przemilcze ;)
No i co pozostaje tylko zacząć wracać na start. Odwracam się i ze spuszcząną głową ruszam. Żal mnie ściska jak widzę, że inni jadą a ja nie. Niektórzy pytają się co mi potrzeba ja mówie nowe korby. I się dziwnie uśmiechają.
Aż tu nagle ni z tąd nizowąd, jeden ostatni już chyba biker bo nikt nas przez kilka min nie mijał. Mówi chcesz mój rower ja już nie mam ochoty jechać. I tak sobie szybko pomyślałem, a nie szkoda pana roweru. On no bież śmiało. Acha ok. Szybka przeróbka, czyli zmiana czipa i podwyższenie siodełka, zgadanie się gdzie się spotkamy i but do przodu. w pogoń za uciekinierami. Od razu mi się chumor polepszył i po kilku min zacząłem wyprzedzać ludzi. Sporo ich było. Ale rower nie był pierwszej klasy niestety. I ciężko mi się jechało. Łańcuch przemykał co kawałek, przerzutka tylna się wzinała, siodełko stawałem 3 razy żeby je podnieść wyżej bo opadało szybko. No i przez każdą kałużę przebiegałem bo rower nie był w stanie przebyć tego akweny wodnego o małym wojskowym znaczeniu strategicznym.
Ale jako tako się jechało przynajmniej mogłem ukończyć ten maraton.
Już raz tak miałem 2 lata temu w Żyrardowie na Żtc na samym starcie jeszcze na stadionie złapałem gumę i musiałem zmieniać dętkę. Straciłem 8 minut bo pompka nie chciała pompować. Ale pomyślałem że co tam mi szkodzi jechać dalej i ruszyłem. Byłem 14 open i 1 w kategori do czołówki straciłem właśnie te 8min co zmieniałęm dętkę.
Ogólnie to nalażą się wielkie podziękowania za urzyczenie mi roweru przez zawodnika z numerm 21. Wielka osoba za to że nie bął się powierzyć mi w moje ręce swoich 2 kółek. Ja nie wiem czy bym zrobił to samo dla kogoś obcego. Wielki szacun.

open 75/182
kategoria 27/52
Po tym maratonie pozytywnie jestem nastawiony do nowego sezonu. Mimo przygody z rowerem i minięciu mnie przez wszystkich zwoadników udało mi się jeszcze tylu dogonić.
Jeszcze na swoim rowerze ;)

Mazovia MTB © longer1987

A tu już pożyczona strzała marki nieznam. Nawet nie zastanawiałem się na czym jechałem. Dopero teraz na zdjęciu kapnąłem się, że on nawet tarczówek nie miał;)
Mazovia MTB © longer1987




  • DST 19.40km
  • Czas 00:45
  • VAVG 25.87km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogody złej ciąg dalszy

Piątek, 4 lutego 2011 · dodano: 04.02.2011 | Komentarze 0

Rano such i przyjemnie, nie czuż, że się jedzie. Powrót znowu kicha po całości. Jak zwykle jak przychodzi wracać pada. Już mnie to wkur... niesamowicie ja pi... jak mnie to k... drażni. By sobie pojeździł troszke to nie ma jak.
Zmokłem do ostatniej suchej nitki. Nawet nie starałem się jechać po woli żeby nie chlapało z kół. Było mi wszystko jedno. I tak ciuchy miałem do prania.
A jaki wmordewind miałem. Na rowerze chyba jeszcze nie jachałem podczas takiego wiatru. Ledwo udawąło mi się ponad 23km/h jechać.
No i do tego łańcuch i kaseta na maxa zajechan już nie ma szans żeby ją odratować. Ale i tak jeszcze spooro pojeździłem na niej. Już w sierpniu zeszłego roku omykał łańcuch i do tej pory wytrzymał. Pewnie jeszcze troszke na niej pojeżdze bo szkoda zakładać nową na tkie pogody. Jakoś przeżyje te przeskakjiwanie łańcucha. Najgożej jak mokro jest. Na suchym względnie w miarę możliwości.




  • DST 21.00km
  • Czas 00:58
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lipa

Czwartek, 3 lutego 2011 · dodano: 03.02.2011 | Komentarze 0

Rano dość mokro, ale o tym dopiero się dowiedziaółem jak dojechałem do pracy i zdjołem ciuchy. Było pełno na nich błota. A jadąc wydawało mi się całkiem względnie i nie czułem, że chlapie, a tym bardziej nie widziałem bo ciemno jeszcze było.
Powrót jeszcze gorszy. Przez cały dzień co jakiś czas padała drobna kaszka z nieba, a akurat jak musiałem wracać zaczoł padać deszcz, jak by się wcześniej nie mógł zebradz dzid jeden kalwaryjski.




  • DST 72.61km
  • Czas 03:08
  • VAVG 23.17km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lajtowo

Środa, 2 lutego 2011 · dodano: 02.02.2011 | Komentarze 0

Założenie na dziś było takie, ażeby jechać po woli a dokładniej mówiąc tak jak teren i wiatr pozwala i żeby się nie męczyć.
Chciałem zobaczyć czy dam rade jechać wolno, bo wcześniej z regóły nie udawało mi się bo nie mam cierpliwości do wolnej jazdy, wtedy wszystko mnie zaczyna boleć i nudze się szybko.
Jednak dzisiaj chyba bardzo dużo pomagała mi nieludzka ciemność, która otaczała mnie z wszelakich stron.
Z pracy ruszyłem w strone Rybna, było dość zimno koło -4 stopni i troche wiało. W Rybnie skręciłem w lewo i to był pierwszy błąd, asfalt po 3km zmienił się w szutr mimo że wielu by pewnie stwierdziło żę to jest asfalt no i w sumie tak było. Straszne dziury i do tego oblodzenie 85%. Na szosówkę troszke spartańskie warunki zwłaszcza lód. Trwało to około 10km, aż dojechałem do jakieś główniejszej drogi i dałem w prawo. To już drugi błod, ale ten mogęsobie wybaczyć, bo dzięki temu więcej km wyszło. Dojechałem do bruku i wtedy załapałem gdzie jestem, bo nigdzie indziej w okolicy żadna gmina nie zapomniała położyć na głównej drodze asfaltu ;). W Kapturach krótki postuj do sklepu po Kinder Błeno i na sanniki pod Wmordewind. Z Sannik do Łowicza koniec lajtowej jazdy bo troszke mroziło mi policzki z prawej strony z powodu wiatru, więc nie chciałem sobie odmrozić go i przyspieszyłem. Kawałek za Kiernozją w strone Łowicza zaczeła mżawka padać ale nie utrudniała w niczym jazdy. Na Mariance zacząłem odczuwać jakieś dziwne ciepło i dalsza jazda naprawde była przyjemna. Po dojechaniu do domu zerknąłem na termometr 0C, a jak z pracy wyjeżdzałem było koło -4.