Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi longer1987 z miasteczka Łowicz. Mam przejechane 31335.80 kilometrów w tym 3138.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.95 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 85514 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy longer1987.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Deszcz

Dystans całkowity:1262.10 km (w terenie 327.60 km; 25.96%)
Czas w ruchu:54:33
Średnia prędkość:23.14 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:858 m
Maks. tętno maksymalne:183 (92 %)
Maks. tętno średnie:177 (89 %)
Suma kalorii:5254 kcal
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:32.36 km i 1h 23m
Więcej statystyk
  • DST 19.58km
  • Czas 00:41
  • VAVG 28.65km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Piątek, 1 lipca 2011 · dodano: 03.07.2011 | Komentarze 0

Padało i zmokłem ża ho ho.




  • DST 19.40km
  • Czas 00:52
  • VAVG 22.38km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 23.07.2011 | Komentarze 0




  • DST 56.16km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:54
  • VAVG 14.40km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Sprzęt Egoist
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karpacz Golonki

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 04.07.2011 | Komentarze 0

Po wczorajszym Famulicap od razu pojechaliśmy z Mańkiem i Wojtkiem Agierem do Karpacza. Ciutkę daleko ale nie było źle podczas jazdy. Na miejscu byliśmy koło 22. Rozpakowaliśmy się troche gadulca i spać.
Rano obudził mnie stukot kropel deszczu o dachy okoliczne. No i se myśle wczoraj słońce a dzisiaj błoto i deszcz. Wpadłem do bióra z rana się zarejestrować. Obszedłem miasteczko i mimo pogody kupa człowieków. Nie boją się błotka. Albo po prostu muszą jechać bo zespół każe.
Wróciłem się przebrać i lekka rozgrzewka przed maratonem. Deszcz już nie pada.
Startujemy i zaczyna się podjazd wyprzedzam cały czas i nie jestem sam jednocześnie wyprzedzany. Na końcu podjazdu jestem nieźle ujarany ale nie zmęczony. Pierwszy zjazd strach w oczach i sobie myśle już o następnym podjeździe. Schodzę połowe. Wyprzedzają mnie ludzie. Podjazd czuje pieczenie w nogach. Kolejny zjazd znowu pańka i schodzę. I kolejna myśł porwałem się z motyką na słońce.
No ale co przecież nie moge nie dojechać do mety jak by to wyglądało. Nic nie urwane i rezygnacja więc jade dalej.
Podjazdy męczę strasznie. Ale z to zjazdy zaczynają być moją domenom. Może trochę kaleczę i nadal się boję ale zjeżdzam wszystko i na podjazdach czekam na kolejny zjazd, zupełna odwrotność tego co było na początku. I mówi się, że to baby zmienne są ;)he
Na pierwszy pomiarze byłem 104 tak przynajmniej mi się wydawało bo koleś z obsługi był czechem wiec na łamanego mogłem go zrozumieć.
Na metę dojechałem 134 i miałem ochotę na dalsze zjazdy. Ale żeby był zjazd trzeba podjazdu a tego tao ja już bym niezniesł ;)
Mimo, braków w formie i deszczu na 1/3 przed końcem muszę to powtórzyć.




  • DST 20.04km
  • Czas 00:45
  • VAVG 26.72km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Środa, 8 czerwca 2011 · dodano: 08.06.2011 | Komentarze 0

Troszke popadało i nici z dalszej jazdy.




  • DST 19.16km
  • Czas 00:33
  • VAVG 34.84km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca tir

Wtorek, 7 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 0

Na powrocie złapał mnie deszcz. Iżeby nie zmoknąć żuciłem się w pogoń za tirem, i złapałem go.
72km/h
Ale daleko do mojego rekordu. Wtedy jechałem bez licznika więc nie wiem czy napewno tak było ale czułem każde wiraż na drodze. Ponad setkę pęziłem z tirem, pewnie kagańcza nie miał i dla tego tak szybko pędził. Uświadomili mnie jacyś goście jadący za mną samochodem. Spytali się czy wiem ile jachałem? Nie!! 105km/h. Acha i szok.




  • DST 20.34km
  • Czas 00:46
  • VAVG 26.53km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Poniedziałek, 6 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 0

Znów zmokłem ale nie do suche nitki więc obyło się bez nażekania z mojej strony na złą pogodę.




  • DST 90.44km
  • Czas 03:04
  • VAVG 29.49km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

2 podejście nieudane

Wtorek, 3 maja 2011 · dodano: 03.05.2011 | Komentarze 7

Jednym słowem Podfrańciszkańska masakra poraz drugi. Ostatnim razem z Mariuszem zmokneliśmy całkiem nieźle i dzisiaj to samo tylko, że sam się wybrałem.
A wszystko to przez nieuwage. Spojżałem na Bikestacie że w podfranciszkanach jest ustawka szosowa, i do tego źle spojżałem że jest niby o pierwszej. Ale bez chwili namysłu przebrałem się i ruszyłem. Miałem 01:20:00 aby dojechać na miejsce rowerem. Wszystko fajnie ale niezłe wiatrzycho i w mordewind.
Dojechałem i jeszcze miałem kilka minut zapasu. Zajeło mi to 01:01.03 przejechanie 34km. Całkiem nieźle ale nie ma to jak dobra motywacja, nie miałem ochoty nie zastać nikogo na starcie.

Na miejscu nieliczna grupa człowiekowatych. Wyglądali jak by się dopiero rozkładali. Ale nic bardzie mylnego. Już byli po wyścigu. Wyścig o 11 zaczął się.

No cuż pocałowałem klamke i co tu dalej jestem tu już po raz 2 więc chyba wypadało by przejechać tą pętlę. Tylko że w tym samym miejscu co ostatnio dokładnie w tym samym miejscu zaczeło padać. Ale jakichś za specjalnych chmór nie było. Więc pomyślałem że nie będzie lało jak ostatnio.

No i dupa ku... ja p.. znowu to samo.

Ale gożej bo 4stopnie. Dosłownie zamarzałem. Przejechałem kawałek pętli i zabłądziłem bo stanąłem lulu akurat koło znaków na asfalcie mówiących skręć w prawo. Ale dostałem lekkiego zamroczenia tak mi się chciało.
Później jeszcze raz zabłądziłem i nie mogłem znaleźć po nawtotce żadnego znaczka jak by go wcale nie było.
Z faktu że zimno coraz bardziej poczęłem wracać.
Do skierek w miare ale później brak czucia w stopach i dłoniach. Momentami nie wiedziałem czy jeszcze trzymam kierownik czy recę tylko są o niego oparte. Jak by mi przyszło zachmować gwałtownie to bym nie dał rady.

Kres moich sił nastąpił koło Mokrej Prawej na przystanku. Po raz pierwszy musiałem dzwonić po pomoc drogową żeby ściągnąć moje zwłoki. Czyli po tate.
Gdybym nie zadzwonił pewnie bym odmrożeń dostał.
Nigdy żadnej zimy tak nie zmarzłem jak dziś. Odporny jestem na wszelkie zimno ale to dzisiejsze było nieludzkie. Armagedon no normalnie że weź.


Kategoria 81-100, Deszcz, roo2


  • DST 105.79km
  • Czas 03:50
  • VAVG 27.60km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lany poniedziałek w niedziele

Niedziela, 24 kwietnia 2011 · dodano: 24.04.2011 | Komentarze 5

Umuwiłem się z Mariuszem na dzisiejsze kręcenie. Miał wyjechać o 12z domu. Ja wyjechałem 10 po mu na przeciw. Spotkaliśmy się na końcu Jamna. I ruszylismy w stronę Łyszkowic dalej przez Maków do skierniewic i na Franciszkany gdzie chcieliśmy przejechać się pętelką na której ścigają się szosowcy z okolicy w wolnym czasie. Ale troszke się pochmurzyło i zaczeło padać akurat jak już mieliśmy wieżdzać na pętlę. No i buba. Wpadliśmy do pierwszego lepszego lasu pod drzewo i czakalim troche. Ale nie przestawało padać tylko coraz bardziej deszcz zagęszczał się. Więc trzeba było poszukać lepszego schronienia. Znaleźliśmy w sumie to Mariusz znalazł altenke sporych gabarytów nad jakimś stawem. Fajna spraw z początku nie zdawałem sobie z tego sprawy ale w miarę upływu czasu i po tym jak odwidził nas właściciel tej że altanki i powiedział żebyśmy tylko czegoś nie buchneli pozwolił nam zostać. Nawet był tam koc na wyposarzeniu który pozwoliliśmy sobie porzyczyć. Troszke się przejaśniło ale tylko od deszczu. Plan dojechać do Skierniewic na stacie i pociągiem do łowicza. Za nim nam się udało dojechać już byliśmy mokrzy i to nieźle. ALe na szczęście na stacji ciepło i ciepłe napoje były z automatu ;)
Podsuszyliśmy ciuszki na grzejnikach i po dłuższym namyśle nie czakaliśmy na pociąg tylko dalej rowerem. Zapowiadało się hardkorowo i tak w sumie było. Deszcz padał z pod kół chlapało. Ale ciepło było. Dojechaliśmy tą samą drogą do Krępy i ruszyliśmy w swoje strony. Ja na Jamnie jakoś nie mogąc pogodzić się że 100nie będzie skręciłem w stronę żwirowni i jeszcze troszke km dokręciłem.
Z powodu świąt brak zaopatrzenia tylko bison ze sobą.
Mariusz miał 3batoniki z czego jeden dał mi a 2 wszamał sam. Mieliśmy skręcić od razu na cpn i coś kupić ale tego nie zrobiliśmy a jedyny z jedzeniem po drodze był zamkniety.
Więc nie wiele dzisiaj zjadłem. Ale przy takie pogodzie mi to nie przeszkadza.

Jeziorko przed Skierniewicami © longer1987

Pod altanką nad stawem u kogoś przed domem czakliśmy na koniec deszczu © longer1987

Tak kiedyś dbano o piwo, pojazd opancerzony żeby nikt po drodze nie buchnął browarka © longer1987


Kategoria 101km-120km, Deszcz, roo2


  • DST 20.57km
  • Teren 11.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

W terenie

Czwartek, 14 kwietnia 2011 · dodano: 14.04.2011 | Komentarze 0

Trzeba zacząć jeździć wreszcie w terenie. Ale jakoś cieżko mi sobie na razie to wyobrazić. Ale będzie trzeba.




  • DST 67.23km
  • Czas 02:01
  • VAVG 33.34km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Roo2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do ostatniej

Środa, 13 kwietnia 2011 · dodano: 14.04.2011 | Komentarze 0

Po robocie chmużyło się z resztą jak zawsze jak kończe. Ale podjąłem ryzyko i ruszyłem na Bolimów. Po drodze chmórka łapała mnie z boku ale uciekłem jej.
Tu plan żeby jechać z 80dyszek. W skierka jednak uległ modyfikacji. Postanowiłem jechać krócej a intensywniej. No i w sumie dobrze zrobiłem bo na polesiu złapał mnie deszcz i towarzyszył mi cham do samgo końca. Ale lepsze dyszka w deszczu niż 3dyszki jak wcześnie planowałem. Ale nic suchego na mnie nie zostało.